W ostatnią niedzielę marca zmieniamy czas na letni. Przesuwanie zegarków o godzinę jesienią i wiosną podyktowane jest głównie względami ekonomicznymi – oszczędnością energii, niższymi kosztami pracy, ale też lepszym przystosowaniem człowieka do zmian zachodzących w środowisku. Czy zmiany te mają wpływ na nasze samopoczucie i zachowania? Czy w ogóle zdajemy sobie z tego sprawę? I wreszcie – czy daty graniczne mają wpływ na nasze plany, zachowania, kondycję fizyczną?
Wydaje się, że daty graniczne bardziej kojarzą się ze świętami – zimowymi, wiosennymi, nadejściem Nowego Roku, urodzinami, niż ze zmianą czasu. Nie ma wiarygodnych badań, które potwierdzałyby związek zmiany czasu np. z nasileniem objawów choroby czy zaburzenia psychicznego. Od dawna są natomiast rejestrowane zachowania ludzi w sytuacjach wydarzeń społecznych, dotyczące obrzędów. I wiadomo, że rocznice, święta, ważne daty sprzyjają pogłębionej refleksji, porządkowaniu przestrzeni zarówno zewnętrznej, jak i wewnętrznej hierarchii potrzeb, oczekiwań i spełnień.
Przy zmianie czasu zazwyczaj cierpią osoby nadwrażliwe, chore na depresję, zaburzenia lękowe. Są to ludzie nadzwyczaj wrażliwi i chaos związany z jakąkolwiek zmianą pogłębia ich cierpienie. Jeśli nie dostaną śniadania w oczekiwanym czasie, będą pobudzeni albo przygnębieni. Zmiana rozkładu dnia może również wywoływać niepokój.
Początek wiosny jest też ważnym momentem dla osób uzależnionych, które właśnie w tym czasie rozpoczynają terapię, niektórzy chcą wzmocnić swą abstynencję, zregenerować zmęczony organizm. Co ciekawe, wiosną nasilają się zaburzenia psychosomatyczne, chociaż w powszechnym przekonaniu cieplejsze i dłuższe dni dni sprzyjają poprawie nastroju i wyzwalają energię. Statystyki i lekarze ostrzegają jednak, że to jeden z bardziej niebezpiecznych okresów dla naszego zdrowia. W tym czasie zwiększone jest ryzyko zawałów, udarów i objawów depresji. Około 50% Polaków odczuwa w tym czasie nasilenie różnych chorób, a nagłe skoki temperatury, ciśnienia i wilgotności potęgują złe samopoczucie. O tej porze roku ludzie są zmęczeni i nie do końca świadomi, z czego taki stan wynika. Każdy chciałby zregenerować się, jak przyroda na wiosnę, tymczasem organizm mówi – stop. Próbują sobie pomóc lekami, alkoholem, a one – zamiast przynieść ukojenie – wywołują różne zaburzenia psychiczne. Często używa się lekkich określeń niektórych poważnych stanów psychofizycznych – wypalenie zawodowe, syndrom przepracowania, stres. Trzeba mieć na uwadze, że mogą to być poważne stany depresyjne, kiedy życie traci sens i smak.
W codziennym pędzie zapominamy o bardzo ważnej rzeczy – wypoczynku. I nie chodzi tu o próbę regeneracji sił niezbędnych do wykonywania obowiązków, ale regularnie wzmacnianie i uodparnianie organizmu. Chociażby przez sport – długie spacery czy bieganie uodparniają organizm, hartują go i poszerzają tolerancję na gwałtowne zmiany ciśnienia atmosferycznego. Ważny jest szacunek do swojego organizmu i higieny psychicznej. Wiadomo, że każdy wysiłek fizyczny ma wpływ na centralny układ nerwowy. W mózgu wytwarzają się endorfiny – hormony odpowiedzialne za poczucie przyjemności, które z powodzeniem mogą zastąpić wszelkie używki i wiele niepotrzebnych tabletek, w tym przeciwbólowych. Ich wpływ na stan równowagi psychicznej jest nieoceniony.
Zdj.: www.pixabay.com
* Powyższa informacja jest sugestią i nie zastępuje wizyty u specjalisty. W przypadku problemów ze zdrowiem należy skonsultować się z lekarzem.
*Powyższa porada jest sugestią i nie zastępuje wizyty u specjalisty. W przypadku problemów ze zdrowiem należy skonsultować się z lekarzem.